niedziela, 20 marca 2011

Jej, przepraszam że tak długo już nie dodaje rozdziałów, ale zupełnie nie mam czasu ! Wybaczycie ? ; * ..Ciągle jakieś sprawdziany itd. ; -( Jak tylko będę mieć czas, to obiecuję, że dodam, bądźcie cierpliwi. A i pamiętajcie, już niedługo nowa książka. Mam nadzieję, że Wam się spodoba, staram się, żeby była wyjątkowa. : -) Pozdrawiam, Sylwia. ; *



 
 

piątek, 28 stycznia 2011

Hey. ^_^

      Przepraszam Was, ale to chyba już koniec historii Natalii. To znaczy dokończę ją oczywiście, nawet wszystko już mam napisane w zeszycie. ;) Miałam jednak zacząć jeszcze część 2. , kiedy to główna bohaterka miała pójść już do szkoły, ale już sama nie wiem, bo zrozumiałam, że jest chyba trochę bez sensu. Teraz wiem, że dobra książka, nawet ta dla młodzieży, to nie przesłodzone romansidło o przesadnych problemach zbuntowanych nastolatek i ich kaprysach. Nie, tu chodzi o coś więcej, co nie ? ;) Dotarło to do mnie dopiero po przeczytaniu fantastycznej książki młodzieżowej ,,W ciemnościach". Opowiada o nastoletniej Leoni z Niemiec. Jej piękne zielone oczy, które oczarowały Frederika, przypominają szmaragdy. Dziewczyna budzi się pewnego dna w szpitalu po ciężkim wypadku i.. widzi tylko ciemność. Nie może pogodzić się z tym, że już na zawsze straciła wzrok. Zamyka się w sobie. Wspierają ją jednak przyjaciele i rodzina. Mówi o tym, jak ważne jest, aby bez względu na przeciwności losu, chorobę lub wypadek, nie tracić chęci do życia i walczyć. Tak mnie pochłonęła, że nie spałam przez całą noc, a popłakałam się przy niej chyba ze sto razy! Mówię wam lektura jest fantastyczna ! ;-) Polecam. To właśnie ona dała mi niezłego kopa do napisania czegoś nowego. Mam pomysł, nawet jest już kilka rozdziałów. A i obiecuję! Teraz będę już pisać z przekazem, a nie tak tylko dla samego pisania. ;-) I jak, wchodzicie w to ? Czy wolicie, abym kontynuowała 'I have my own world' ?
Proszę o szybkie odpowiedzi w komentarzach. ;*

    Sylwia.<3

środa, 5 stycznia 2011

Rozdział 10

- A ty z kim tak co chwilę sms' ujesz, hę? - spytała Oliw wybiegając z wody i siadając obok mnie cała mokra na ręczniku.
- Z kolegą, a co? - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami. Wiedziałam, że zaraz zaleje mnie serią pytań.
- Hej, jak to? Mówiłaś mi tylko o.. no wiesz.. - spuściła na chwilę wzrok po czym dodała  z uśmieszkiem. - czy ja o czymś nie wiem?
- Och, no dobra jak tak chcesz wiedzieć to nie Tomek, broń Boże. To taki jeden, poznałam go w autobusie. Jest.. bardzo fajny.- zmieszałam się, spaliłam rumieńcem i uśmiechnęłam sama do siebie.
- Haha, no dobra mów, jak ma na imię, gdzie mieszka, ile ma lat..- nawijała.
Wiedziałam, że będzie chciała znać wszystkie szczegóły, ale.. ile ma lat? To tu mnie zabije.. - pomyślałam
- Na imię ma Maciek. Będzie tu mieszkał i.. zacznie studia..- Te ostatnie słowa wypowiedziałam trochę ciszej od wszystkich, nie wiem, może miałam nadzieję, że nie usłyszy?
- Co proszę? Że co zacznie? - pytała , podnosząc ton.
- Studia..- wymamrotałam i odwróciłam wzrok. - Coś w tym dziwnego? - spytałam już z odwagą.
- Tak, wiesz chyba jest w tym coś dziwnego.- pytała patrząc na mnie z niedowierzaniem. - on zaczyna studia, ty ledwo zaczęłaś liceum! A chyba pamiętasz jak było ze mną i z Darkiem? - przypomniała. Ja tylko wlepiłam wzrok w piasek. Doskonale wiedziałam co z nimi było; był od niej o 4 lata starszy. Po tygodniu chodzenia nakryła go w łóżku z jakąś laską!
- Móże masz rację, faceci w tym wieku chcą tylko jednego, ale.. on jest inny. Mówię ci! Wystarczy, że z nim pogadasz i się o tym przekonasz, a poza tym to tylko i wyłącznie kolega! - przekonywałam ją.
- Jasne, gdyby to był TYLKO kolega, nie mówiłabyś o nim z takim uśmiechem na twarzy i nie czerwieniłabyś się, jak tylko o nim wspomnisz. - stwierdziła.
- Oj proszę cię! Ja zawsze się czerwienię jak mówię o chłopcach, a powiedziałam, że jes bardzo fajny,  bo naprawdę mi pomógł. Gdyby nie on przez całą drogę ryczałabym przez mojego głupiego byłego.. On jest naprawdę miły. A poza tym nie jestem dzieckiem i nie zrobię nic głupiego. - przekonywałam ją dalej, a ona wywróciła oczami i wreszcie się uśmiechnęła.
- No dobra, dobra, z drugiej strony to nawet dobrze, może wreszcie się rozkręcisz i przestaniesz myśleć o tych dupkach.. - uznała - a teraz moja droga opowiadaj mi wszystko ze szczegółami. Chcę wiedzieć o nim jak najwięcej, jak mam wam pozwolić się "kolegować" - zaśmiała się i zamieniła w słuch. Kiedy tak rozmawiałyśmy nagle dostałam od Maćka kolejną wiadomość:
,,No to jak, może się spotkamy?
 Ktoś przecież musi pokazać mi okolicę.. ;-) "


_______________________________________________________________




poniedziałek, 27 grudnia 2010

rozdział 9

- O! Mama, cześć! Jak się cieszę, że cię widzę !- podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Ja też się cieszę, a gdzie tata ? - spytałam zniecierpliwiona, tak chciałam go zobaczyć..
- Wiesz kochanie.. tata wyjechał gdzieś w sprawie pracy, nie wiem kiedy wróci..-powiedziała mama i nie wiedzieć czemu zrzędła jej na chwilę mina.
- Aha, szkoda stęskniłam się..
  To było trochę dziwne, tata nigdy nie wyjeżdżał na tak długo służbowo, zwłaszcza że pracuje w firmie..
- No cóż, idź się rozpakować i zejdź tu na dół, mam dla ciebie spaghetti-twoje ulubione- zachęcała z uśmiechem
- Sorry mamo, ale jakoś nie jestem głodna.. Ciocia dała mi mnóstwo żarcia na drogę- westchnęłam i z uśmiechem poklepałam się po brzuchu.
- No tak, cała Marta.. No ale i tak się pospiesz, musisz mi wszystko opowiedzieć!- uśmiechnęła się i klasnęła w ręce.
    No to świetnie.. pewnie będzie pytać dlaczego tak szybko wyjechałam. I co ja jej teraz powiem? Że mój wymarzony książę lizał się z jego byłą na moich oczach? O nie, cioci mogłam mówić, ale nie mamie, ona się na tych sprawach w ogóle nie zna. Nie dopuszcza nawet myśli, że się już całowałam! Na szczęście mogłam liczyć na pomoc Oliwii. Kiedy weszłam do pokoju ogarnęło mnie dziwne, przyjemne ciepło i niezamierzanie się uśmiechnęłam. Po chwili usłyszałam telefon.
- Nati? Już jesteś? - usłyszałam głos Oliw.
- Taa, przychodż, musisz mnie uratować przed opowiadaniem mamie mojej historii miłosnej.-odpowiedziałam.
-Już lecę, tak się stęskniłam! Nie martw się, uratuję cię, zresztą jak zawsze - rozłączyła się, a ja zaczęłam się rozpakowywać. Po 15 minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Poczułam skrzydła u ramion, że nie będę musiała opowiadać wszystkiego mamie, bo Oliwia mnie uratuje. Kiedy zobaczyłyśmy się w drzwiach zaczęłyśmy piszczeć z radości i przytuliłyśmy się. Powiedziałam mamie wszystko pomijając pewnego chłopaka o imieniu Tomek, tak jak doradziła mi Oliw. Było jeszcze jasno więc razem z przyjaciółką postanowiłyśmy iść nad wodę. Rozłożyłyśmy koc na "naszej części plaży", tej mało zatłoczonej. Po całym dniu siedzenia w jednym miejscu w pociągu tego mi było trzeba - rozluźnić się na mojej cudownej, kochanej plaży i pozwolić się wyciszyć dzięki uspokajającym szumom fal. Kochałam Bieszczady, ale to tu było moje miejsce..
____
Następny, jak tylko przepiszę z zeszytu ;-)
;**
  

czwartek, 23 grudnia 2010

Rozdział 8

        Dobra, pora to zakończyć i przestać go kochać... ale czy tak się da? Tak z dnia na dzień przestać kogoś kochać, zapomnieć o wspólnych chwilach? Z pewnego, może nie dużego ale jakiegoś tam doświadczenia wiem, że się nie da.. ale warto próbować.
-Wiesz, że będzie mi tu smutno bez ciebie? - żaliła się ciocia, kiedy rano się pakowałam.
-Tak wiem ciociu i przepraszam cię, naprawdę, przepraszam ale..
-Przestań to nie twoja wina, rozumiem cię dokładnie, obiecaj tylko, że mnie jeszcze kiedyś odwiedzisz..-poprosiła ciocia z nadzieją, że się zgodzę
-No jasne, jak tylko się z tego pozbieram.. - powiedziałam i wymusiłam na sobie lekki uśmiech, nadal byłam smutna i nie mogłam się jakoś pozbierać.
-Trzymam cię za słowo, a teraz pójdę naszykować ci rzeczy na drogę, żebyś w czasie podróży miała co jeść - uśmiechnęła się do mnie i wyszła z pokoju.
     No tak, podróż na pewno będzie długa, zwłaszcza, że będę jechać pociągiem jakieś 8 godzin.. Ale to jedyne wyjście, żeby zapomnieć o Nim, żeby zacząć nowe życie, tyle, że już na pewno bez żadnych amorów,  a przynajmniej będę się starać..  Na dworzec miała mnie podwieźć ciocia. Wyjazd miałam już za 3 godz., więc musieliśmy już jechać. Ciocia pożyczyła mi swoją torbę, bo nie mogłam się ze wszystkim zmieścić, dała mi mnóstwo jedzenia i słodyczy, jakbym miała jechać przez rok. 
- To pa ciociu! - pożegnałam się gdy nadjechał mój pociąg. - będę tęsknić.. - gdy to mówiłam łzy naszły mi do oczu, naprawdę ją polubiłam i to przez zaledwie miesiąc.
- No no, tylko mi się tu nie porycz - mówiła, a samej łzy leciały z oczu. Uśmiechnęłam się do niej i wsiadłam do pociągu. Prawie wszystkie miejsca były zajęte. Znalazłam jednak jakieś przy końcu koło przystojnego, nieziemsko umięśnionego blondyna o niebieskich oczach i ciemnej karnacji. Był jednak gdzieś ze trzy, może cztery lata starszy ode mnie, w uszach miał słuchawki, patrzył za okno. Nie miałam wyjścia, musiałam usiąść obok niego. Wstydziłam się trochę, no trochę to mało powiedziane, wstydziłam się bardzo. On po prostu onieśmielał mnie swoją urodą, do tego był starszy. Ale ja nie miałam nastroju do żadnego flirtu czy coś. To po pierwsze. A po drugie, nawet jakbym chciała, nie umiem ani trochę flirtować, uważam, że do tego trzeba być pewnym siebie ,a ja jestem raczej nieśmiała..
- Hej, mogę tu usiąść? - zapytałam trochę zmieszana i czułam, że się czerwienię, no cóż u mnie to nic nowego.
- Yyy, no jasne siadaj. - Uśmiechnął się do mnie, wyjął z uszu słuchawki  i zrobił mi trochę miejsca.
- Dzięki..- powiedziałam nieśmiało i usiadłam.
- Dokąd jedziesz?- spytał.
-Do Gdańska, daleka droga przede mną..
-Nom, ale nie dłuższa niż moja. - uśmiechnął się - jadę tam gdzie ty.
       ,, No nieźle, o czym ja teraz będę z nim gadać przez całą drogę?" - pomyślałam.
- Jestem Maciek - podał mi dłoń.
- Ja Natalia. - uścisnęłam ją, a on nie puścił jej tylko uśmiechną i powiedział
- hm.. piękne imię, bo piękna dziewczyna. - też uśmiechnęłam się a potem jak zwykle spaliłam buraka.
- To ile masz lat?  - spytał.
- Sie.. siedemnaście.- coś podpowiadało mi, żeby skłamać i dodać sobie lat, ale to byłoby dziecinne..
- Aha, to.. tak.. jak .. ja.. - uśmiechnął się.. hę? On, ten umięśniony "duży" blondyn z niewielkim zarostem jest gówniarzem w moim wieku? To było niemożliwe..
- Serio ? Bo mi wyglądasz na o wieele więcej.. - stwierdziłam i spojrzałam na niego od góry do dołu.
- No dobra, mam dwadzieścia. - zmarszczył nos i popatrzył na mnie tak jakby wcale nie chciał mieć tylu lat.
- Czemu nie mówiłeś od razu? - spytałam trochę zdezorientowana, nie rozumiałam czemu skłamał.
- Bałem się, że nie będziesz chciała ze mną gadać i że się do mnie zrazisz..
- A to niby czemu? W końcu dziewczyny lubią starszych chłopaków. - uśmiechnęłam się zawadiacko.
- Tylko te niegrzeczne dziewczyny.. - też się uśmiechnął i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Cóż, może ja właśnie jestem niegrzeczną dziewczynką?
- Widocznie jesteś.. - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Nie wiedziałam z kąt nagle przyszła mi taka pewność siebie? I dlaczego z nim FLIRTOWAŁAM? Może tylko dlatego, że chciałam zapomnieć o Tomku? Pewnie tak, inaczej nigdy bym się na to nie zdobyła.. Świetnie nam się razem gadało, ale naszych rozmów wywnioskowałam, że jest wielkim podrywaczem.. Powiedział mi, że przeprowadza się do Gdańska na stałe, a wcześniej mieszkał w Bieszczadach. Kiedy dojeżdżaliśmy już na miejsce wymieniliśmy się numerami telefonu i obiecałam mu, że się jeszcze spotkamy. Bardzo go polubiłam, w końcu po tym wszystkim poprawił mi nastrój, ale lubiłam go jako kumpla, nic więcej, a z resztą obiecałam sobie -żadnych amorów..
_____________
Nowy bohater:



 Maciek- Ma 20 lat. Przeprowadzi się do Gdańska. Jest wielkim flirciarzem, dziewczyny za nim szaleją. Kocha motory i lubi ostrą muzę..













_________________________
W te piękne święta
niech każdy pamięta
z serca płynące życzenia:
marzeń spełnienia,
iskierek radości
i dużo, dużo miłości.
życzy: Sylwia <3

Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku !   ;*
;-)

wtorek, 21 grudnia 2010

Rozdział 7

         Ciocia od razu zauważyła, że coś ze mną nie tak, pomimo, że powstrzymywałam łzy i zachowywałam się jak gdyby nigdy nic. 
- Co się stało ?- spytała z troskliwą miną.
- Nie nic, a co miałoby się stać? To po prostu moje najlepsze urodziny..! - powiedziałam ze wściekłością i nie wytrzymałam. Siadłam na krześle i zaczęłam płakać. Ciocia siadła z drugiej strony stołu i złapała mnie za rękę.
-Chodzi o niego, prawda? Nie martw się, no cóż, nie udało się z nim, ale są jeszcze miliony innych chłopców, znajdziesz sobie innego zobaczysz.. - próbowała mnie pocieszyć.
- Ale ja nie chce innego.. Ja kocham tylko jego i nikogo już tak nie pokocham! Nigdy! - powiedziałam i pobiegłam z płaczem do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i kiedy się opanowałam zadzwoniłam do Oliwii
- Oliw, ja muszę stąd wyjechać jak najszybciej!
-Ale jak to? Nati, powiedz szybko co się stało!- powiedziała i w jej głosie słychać było zaniepokojenie. Zawsze przejmowała się mną jak nikt inny..
-Tomek mnie zdradził.. ale opowiem ci wszystko jak już będę w domu, a postaram się wyjechać już jutro.
-Nati, jesteś pewna, że chcesz to zrobić? Przez jednego debila? Z chęcią bym tam pojechała i osobiście walnęła go w ryj!
-Oliv, to nie ma sensu, mnie po prostu zawsze musi to spotykać i tyle. Już nigdy więcej się nie zakocham, słyszysz? Nigdy więcej! – znowu się popłakałam i pożegnałam się z nią. Położyłam się na łóżku i usnęłam. Nie wiem ile godzin tak spałam, ale kiedy się obudziłam było już bardzo  późno. Zerknęłam na tel. 20 nieodebranych połączeń od Tomka. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ale też chciałam powiedzieć mu o moim wyjeździe. Po mimo tego, że tak mnie zranił, miał prawo wiedzieć, że wyjeżdżam, w końcu byliśmy parą..
-Halo?-spytałam najnormalniejszym głosem, na jaki było mnie stać. Nie chciałam, żeby wiedział, że płaczę.
-Skarbie.. proszę spotkajmy się teraz tam gdzie zawsze. Proszę cię, błagam..
-Po co? - spytałam
-Chcę porozmawiać..
-A mamy w ogóle jeszcze o czym rozmawiać?
- Proszę, przyjdź, czekam na ciebie.. – rozłączył się.
Spojrzałam na zegarek. Była już 12.00 w nocy. Ubrałam się i po cichu zeszłam na dół, tak, żeby nie obudzić cioci, po czym wyszłam na zewnątrz. Było bardzo późno, ale księżyc trochę oświetlał mi drogę.
-Natalia?- usłyszałam, kiedy byłam już na miejscu.
-Tak. To o czym chciałeś rozmawiać?- spytałam i stanęłam naprzeciwko niego.
-O nas. – powiedział cicho i spuścił wzrok.
-O nas? Daj spokój, nie ma już nas. - powiedziałam a on przybliżył się do mnie i skierował moją twarz tak, abym patrzyła mu prosto w oczy.
- Natalia, proszę, pozwól mi to wszystko odbudować.. Ja cię kocham, kocham cię tak, jak jeszcze nikogo nie kochałem i zrobię dla ciebie wszystko. Słyszysz? Wszystko.. - powiedział i chciał mnie pocałować, ale ja odwróciłam głowę.
-Gdybyś mnie kochał to nie całowałbyś się z Kingą..- powiedziałam z wyrzutem i usiadłam pod drzewem.
-Mówiłem ci już, jak to było naprawdę, dlaczego nie chcesz mi wierzyć?- spytał i usiadł obok mnie.
-No jasne, z Piotrkiem było tak samo, też się wypierał.. Wy wszyscy jesteście tacy sami!
-Co mam zrobić, żebyś mi uwierzyła, żebyśmy znowu byli razem?
-Tu nic się już nie da zrobić.. po prostu o sobie zapomnijmy. Jutro wyjeżdżam do domu. Tak będzie najlepiej. - powiedziałam patrząc mu w oczy. Łza spłynęła mi po policzku.
-Proszę cię, nie rób mi tego, bez ciebie nie będę mógł żyć. - powiedział i złapał mnie za ramię – Wiem, że ty też mnie kochasz, więc do jasnej cholery pocałuj mnie chociaż.- Po tych słowach nie mogłam zrobić nic innego. Kiedy go całowałam, czułam, że wciąż go kocham, ale nawet jeśli tego bardzo pragnęłam, nie mogłam zostać tu w Bieszczadach, nie mogłam dłużej z nim być. Całowaliśmy się długo jednak w pewnym momencie oderwałam się od niego i pobiegłam do domu, bez słowa..

_______
dziękuję wszystkim,którzy to czytają.  ;*
dzięki wam dalej to piszę ;)
<3

______

sobota, 27 listopada 2010

Rozdział 6

W nocy w ogóle nie mogłam zasnąć, ciągle myślałam o Tomku. Teraz nie miałam wątpliwości, że go kocham..., tak, wiem, za krótko go znam, ale już czuję, że to ten jedyny.. nie chcę nawet myśleć co by było, gdyby nadszedł już czas rozstania, czyli koniec wakacji..
   -Pobudka królewno! – usłyszałam głos Tomka, ale nie otworzyłam nawet oczu, byłam taka zaspana..
- Ehh.. jeszcze 5 minut..- poprosiłam i przekręciłam się na drugi bok.
- O nie, najpierw chcę ci coś dać. - Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. W ręku trzymał jakąś małą ozdobną torebeczkę. 
- To dla mnie? Ale z jakiej okazji?- spytałam trochę zdziwiona.
-To ty nie pamiętasz? Dzisiaj są twoje urodziny, głuptasku! Masz 16 lat..- przypomniał mi z uśmiechem na twarzy.
- No tak, zupełnie zapomniałam! ..No ale nie musiałeś mi od razu kupować prezentu..
- Ważne, że chciałem.. otworzysz wreszcie?- spytał z entuzjazmem.
- Jasne – rozwinęłam szybko prezent, byłam strasznie ciekawa co to jest. W pudełku zobaczyłam uroczy naszyjnik z literką „T”
- I jak? Podoba się.?- spytał.
- I to jeszcze jak!- odpowiedziałam, a Tomek wyjął go z pudełka i włożył mi na szyję.
-To, żebyś zawsze o mnie pamiętała, nawet jak.. nawet jak już pojedziesz do domu..- powiedział i od razu posmutniał.
- Jest śliczny! Dziękuję! – powiedziałam i dałam mu całusa.
-Cieszę się, że ci się podoba . A wiesz? Zrobimy sobie małe przyjęcie w postaci pikniku. Co ty na to? – spytał i pokazał mi koszyk z jedzeniem.
- Hm.. czemu nie ? Pójdziemy jeszcze po Kingę, ok? – byłam pewna, że nie będą już robić jak wcześniej, a z Kingą zaprzyjaźniłyśmy się nawet. Po co jakieś zdarzenia z przeszłości miałyby wpłynąć na nasze wspólne relacje?
     Kindze było trochę głupio, że nie miała dla mnie prezentu, w końcu ona nie miała pojęcia, że dziś mam urodziny, ale mi wcale na tym nie zależało. Poszliśmy na łąkę, blisko domu mojej cioci i rozłożyliśmy koc. Było tak przyjemnie, nagle zrozumiałam, że to miejsce nie jest obleśne, ale piękne. Cudownie było patrzeć na góry i jeść  słodkości przygotowane przez mamę Tomka. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie ciocia. Przyjechała z pracy, chciała, żebym na chwilę przyszła do domu, miała ważną sprawę.„Pewnie kolejny prezent”–pomyślałam.
-Słuchajcie, ja muszę na chwilę do domu, ciocia ma do mnie ważną sprawę, ale zaraz wrócę..
-Jasne.-odpowiedział Tomek, a ja szybko pobiegłam do domu. Ciocia tak jak myślałam dała mi prezent. Otworzyłam go i zobaczyłam w nim piękną błękitną sukienkę.
-Och ciociu, nie musiałaś- powiedziałam i przytuliłam się do niej.
- Ach nic nie mów, tylko idź na górę i ją przymierz.. Tomek padnie z wrażenia jak cię w niej zobaczy.
- Heh, mam taką nadzieję. - uśmiechnęłam się i pobiegłam do pokoju, aby ją przymierzyć. Leżała na mnie pięknie i bardzo mi się podobała. Zeszłam na dół, aby pokazać się cioci.
-Wyglądasz prześlicznie!- zachwyciła się. – Idź pokazać się w niej Tomkowi, na pewno mu się spodoba..
    Poszłam szybko do niego. Nagle zobaczyłam coś, co zadało mi cios prosto w serce; Tomek i Kinga całowali się, jak para zakochanych! Nawet nie zauważyli, że już przyszłam! Przypomniał mi się mój były chłopak - Piotrek i dziewczyna z którą też mnie wtedy zdradzał. Czy mnie zawsze musi to spotykać.? Łzy napłynęły mi do oczu.
-Jak mogłeś mi to zrobić ?!- spytałam i chciałam już gdzieś uciec, jak najdalej od nich. Wiedziałam, że to co było między mną, a Tomkiem, było za piękne by mogło być prawdziwe..
-Poczekaj, Natalia! To nie tak jak myślisz! – krzyknął i wyrwał się z objęć Kingi.
-A jak?! Chyba wiem co widziałam.! Jesteś zwykłą świnią i tyle!
-Ale ona się na mnie rzuciła! – powiedział. Nie dość, że tak mnie zranił, to jeszcze kłamał! Tego było za wiele. Pobiegłam przed siebie.
-Natalia, czekaj!- krzyknął, ale ja go nie słuchałam. Biegłam na oślep, byłam roztrzęsiona. Nie mogłam uwierzyć w to, co się stało.  Przybiegłam na miejsce gdzie poznaliśmy się z Tomkiem i usiadłam pod „naszym” drzewem. Płakałam chyba przez jakieś pół godziny, aż nagle przybiegł Tomek, ale nie chciałam nawet na niego patrzeć...
-Wiedziałem, że cię tu znajdę.. Słuchaj, ty mi musisz uwierzyć, że to nie moja wina, że to ona się na mnie rzuciła, to nic dla mnie nie znaczy! – tłumaczył się, ale ja nic nie mówiłam. Twarz miałam  złożoną w rękach, a łzy same leciały mi po policzkach.
-Proszę cię, wybacz mi! Tak wiem, to jest może też i moja wina, ale ja naprawdę nie chciałem się z nią całować, to ona zaczęła..- dalej się tłumaczył, a ja dalej nic nie mówiłam i nie zmieniałam pozycji.
-Powiedz coś, proszę cię! Mi naprawdę na tobie zależy. Błagam, wybacz mi.. –  Ja w końcu podniosłam się z miejsca i otarłam łzy. Popatrzyłam się na niego.
- Nie wiem jak to było naprawdę.. Wiem tylko, że widziałam ciebie i Kingę jak się całowaliście! Ta.. A mówiłeś, że dla ciebie liczę się tylko ja.. - spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Bo to prawda! Kocham cię najbardziej na świecie!- mówił i w oku zakręciła mu się łza, po czym spłynęła po policzku.
- Możliwe, ale wiesz? Ja nie chcę przeżywać tego drugi raz. Chcę jak najszybciej o tobie zapomnieć... – powiedziałam, po czym zerwałam sobie z szyi wisiorek i wręczyłam mu go do ręki. – Będzie lepiej, jak już pójdę do domu. – powiedziałam. Odwróciłam się i poszłam w szybkim tempie do domu. Po drodze powstrzymywałam łzy, chciałam jak najszybciej być już w swoim pokoju i tam wypłakać się ile tylko chcę..


 ______
 Następny rozdział dodam jutro ;)
 ;*